Chory człowiek, który trafia do szpitala, z jednej strony wie, że będzie leczony w odpowiednich warunkach i przez profesjonalistów. Z drugiej zaś - odczuwa stres, niekiedy tak duży, że może wpływać na wyniki leczenia.
Każdemu z nas pobyt w szpitalu zaburza ustalony rytm życia, budzi pewne niepokoje, a szczególnie odczuwają to starsi ludzie, u których znacznie ograniczone są procesy adaptacyjne. Stres szpitalny doprowadza do pogorszenia nastroju, apatii, a nawet depresji i zaburzeń psychicznych. Najważniejsze powody stresu związanego z hospitalizacją to:
Sama świadomość choroby
W organizmie dzieje się coś złego, czego przeważnie nie rozumiem, nie wiem, jak to się skończy - bo skoro jestem w szpitalu, to sytuacja musi być poważna. Brak informacji, domyślanie się, snucie pesymistycznych wizji, informacje zdobywane przez internet lub od znajomych, którzy mieli podobne objawy - to wszystko nie wpływa pozytywnie na nastawienie człowieka do pobytu w szpitalu.
Obawa o pogorszenie swojego stanu zdrowia
Wciąż jeszcze, zwłaszcza wśród osób starszych, pokutuje przeświadczenie, że do szpitala idzie się umierać. Bierze się to mi. in. stąd, że hospitalizacja następuje zbyt późno - objawy choroby były ukrywane lub lekceważone, sam chory nie wyrażał zgody na hospitalizację, doprowadzając się do ciężkiego stanu. Ludzie sypią przykładami jak z rękawa: „sąsiadka taka zdrowa, a ze szpitala już nie wróciła“, „ciocia tak dobrze się czuła, była w szpitalu, a potem żyła już tylko miesiąc“, "ostatnio gdy byłam w szpitalu to...." (to "ostatnio" to mogło być 30 lat temu). Ważne są także skutki uboczne przyjmowanych leków i zabiegów, które chwilowo mogą pogorszyć samopoczucie.
Problem z adaptacją w nowym miejscu
Jest to trudność zwłaszcza dla osób w zaawansowanym wieku. Szpital nie dość, że takim nowym miejscem jest - to jeszcze panują w nim pewne zasady, trzeba się poddać rygorowi, który powoduje całkowitą zmianę trybu dotychczasowego życia. A my mamy już swój rytm życia, ustalany przez godziny emisji programów w telewizji, wizyty opiekuna, powrotem wnuków ze szkoły.... Nie mamy dostępu do swoich ulubionych zajęć i rozrywek, a nie zawsze jest ktoś, kto pomoże zastąpić je innymi formami aktywności.
Strach przed odizolowaniem
od najbliższych, znanych sobie ludzi. Człowiek jest pozostawiony sam sobie. Wokół sami obcy ludzie - mniej lub bardziej chorzy, cierpiący, skarżący się, a takie towarzystwo nigdy nie wpływa pozytywnie na nikogo. Do tego dochodzi często troska o najbliższych - jak sobie radzą beze mnie, jak idzie wnukom w szkole, czy nie martwią o mnie się zbytnio, ale też: dlaczego mnie zaniedbują i nie odwiedzają?
Lęk przed niesamodzielnością
Może będę niesprawny stale lub przez jakiś czas - a to przecież wiąże się z utratą samodzielności, uzależnieniem od innych. Jest to szczególnie trudne dla osób prowadzących do tej pory dość aktywny tryb życia. Także troska o najbliższych, dla których człowiek nie chce być obciążeniem. Z tym punktem wiąże się także:
Obawa o pogorszenie sytuacji materialnej
Konieczność stałego przyjmowania drogich leków, na które nie stać emeryta, potrzeba kosztownego sprzętu rehabilitacyjnego, zapewnienie ciągłej profesjonalnej opieki.
Warunki panujące w danej placówce szpitalnej
Zamieszanie, pośpiech, hałas, czekanie w kolejkach, marne wyżywienie, przepełnione sale, niewłaściwe traktowanie przez personel - lista jest długa. Na niektóre z tych czynników nie mamy wpływu, ale bardzo wiele zależy od nas. Co mogą robić opiekunowie medyczni, żeby wpłynąć na zminimalizowanie stresu związanego z pobytem w szpitalu:
- bądźmy życzliwi i dobrze nastawieni do pacjentów, prywatne kłopoty zostawmy w domu,
- udzielajmy informacji - w ramach naszych kompetencji,
- dbajmy o stosowanie się pacjenta do zaleceń lekarskich,
- organizujmy czas wolny - bezczynność jest zabójcza,
- edukujmy w zakresie samoopieki po wyjściu ze szpitala ,
- znajdujmy czas dla pacjentów - nie okazujmy pośpiechu, w którym przecież ciągle jesteśmy (do drzwi możemy podejść spokojnym krokiem, a przyspieszyć dopiero na korytarzu).