Gdy serce bije zbyt szybko - kołatanie serca

Każdy z nas doświadczył chociaż raz w życiu szybszego bicia serca. Czasami jest to reakcja na stresującą sytuację, intensywny wysiłek fizyczny lub nawet zbyt duża ilość kofeiny. Jednak, gdy kołatanie serca staje się częste, długotrwałe lub towarzyszy mu inne niepokojące objawy, może to wymagać uwagi specjalisty - kardiologa.

Wypalenie zawodowe: czy można je przezwyciężyć?

wypalenie zawodowe


Zwlekasz się z łóżka z trudem po nieprzespanej nocy, ogarnia cię zniechęcenie na myśl o czekających obowiązkach i spotkaniu z tymi samymi ludźmi, masz poczucie bezsensu wykonywanej pracy, a po powrocie do domu już nic ci się nie chce i tylko narzekasz... A pamiętasz, jak wstawałaś rano zadowolona, że idziesz do pracy, która daje ci satysfakcję? Jak planowałaś, co będziesz robić, cieszyłaś się na spotkanie ze współpracownikami? Jak miałaś sto pomysłów na wypełnienie swojego czasu wolnego po powrocie do domu? Co się zmieniło?

  1. Ciągłe zmęczenie - i potrzeba coraz dłuższego wypoczynku.
  2. Niechęć do angażowania się w jakiekolwiek przedsięwzięcia.
  3. Bezsenność - pomimo narastającego zmęczenia.
  4. Nietypowe zachowania w stosunku do współpracowników i podopiecznych (agresja).
  5. Wahania nastroju: od radości - poprzez złość - do smutku.
  6. Objawy somatyczne: częstsze zapadanie na różne choroby (przeziębienia).

To mogą być objawy wypalenia zawodowego (SYNDROM BOURN-OUT) - stanu, do jakiego doprowadza stres w pracy. Organizm wysyła sygnały, że jest zbyt obciążony -  zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

"Wypalenie zawodowe - zespół wyczerpania emocjonalnego, depersonalizacji i obniżonego poczucia dokonań osobistych, który może wystąpić u osób pracujących z innymi ludźmi w pewien określony sposób" (Christina Maslach)

Wypalenie zawodowe dotyczy każdej grupy zawodowej, jednak najbardziej narażone są osoby wykonujące zawody służebne, polegające na niesieniu pomocy innym: pracownicy służby zdrowia, pracownicy socjalni, nauczyciele. Dlaczego? Bo najrzadziej spotykają się z dowodami wdzięczności, uznania - a to powoduje, że zaczynają wątpić w celowość i skuteczność swoich działań. Ile razy słyszymy od opiekunów medycznych: "najlepszą zapłatą jest uśmiech pacjenta!". To prawda, ale na jak długo to wystarczy?


"Wypalenie zawodowe pojawia się u przedstawicieli zawodów, w których bliska, zaangażowana interakcja z drugim człowiekiem stanowi istotę profesjonalnego działania i warunkuje powodzenie w danym zawodzie, sukces i rozwój."  (prof. Helena Sęk)

W dużej mierze unikanie kryzysu zależy od pracodawcy, który powinien zadbać, aby praca nie kojarzyła się tylko z "ciężką harówką", "odbębnieniem swojego" i nadmiarem obowiązków, których pracownik nie jest w stanie wypełnić lub musi poświęcić na to zbyt wiele wysiłku. Jakie są jednak realia - wszyscy wiemy, więc musimy wziąć sprawy w swoje ręce.


  • Ustalmy priorytety. Praca to tylko część naszego życia, czy koniecznie musi być na pierwszym miejscu? Większość osób, u których występuje zespół wypalenia zawodowego przyznaje, że nie umieją oddzielić pracy od życia osobistego. Warto więc porobić to, co się lubi, a każdy przecież ma jakieś zainteresowania. Wygospodarujmy trochę czasu na swoje hobby - czyli taką całkowitą odskocznię od pracy. I tak nikt nie doceni, a raczej wyśmieje to, że myślami zawsze i wszędzie jesteśmy w miejscu pracy.
  • Zatroszczmy się o swoje zdrowie, nie zaniedbujmy aktywności fizycznej, dbajmy o dietę. To nie są puste słowa: tylko organizm, który jest silny może poradzić sobie ze stresem!
  • Gdy nie mamy możliwości podnoszenia kwalifikacji, awansu - wyznaczmy sobie jakiś kierunek rozwoju poza pracą.
  • W zawodzie opiekuna przebywamy ciągle z ludźmi - odpocznijmy sobie od nich. Pobądźmy sami ze sobą, wyciszmy się. Ale spotykajmy się też z ludźmi spoza branży, przyjaciółmi, przed którymi możemy się "wygadać".
  • Tego, co dzieje się w zakładzie pracy nie traktujmy zbyt osobiście. Ale też bądźmy asertywni. Walczmy, jeśli wiemy, że mamy rację.
  • Ze współpracownikami nie musimy żyć w przyjaźni. Wystarczy w zgodzie. Nie dobieramy ich sobie na zasadzie zgodności charakteru. Zgodni musimy być tylko w jednym, że najważniejsze jest dobro naszych podopiecznych.
  • Róbmy to, co zawsze - ale... inaczej. Monotonia jest dołująca. Nie starajmy się robić więcej, niż jesteśmy w stanie. A przynajmniej nie róbmy tego sami - są też inni ludzie w zespole, zaangażujmy ich. Nie robimy przecież niczego "na pokaz" (choć takie osoby też się trafiają), ale mamy wspólny cel: dobro pacjenta.
  • Nie obwiniajmy samych siebie. Robimy wszystko, co w naszej mocy, a pacjent czuje się coraz gorzej - ale przecież nie jesteśmy zatrudnieni na stanowisku cudotwórcy. Wyznaczmy granicę naszego zaangażowania w sprawy ludzi, którymi się opiekujemy i ich rodzin.
  • Nie wykorzystujmy urlopu na nadrobienie zaległości, nie róbmy szczegółowych planów na każdy dzień - starajmy się maksymalnie wypoczywać.

Spójrzmy na siebie samych: na siebie w pracy i na siebie poza pracą oczami kogoś innego, z dystansu. Czy nasze zachowanie nie odbiega od normy od jakiegoś czasu? Czy nasze samopoczucie się nie pogorszyło? Czy praca jest dla nas tylko i wyłącznie przykrą koniecznością, a pobyt w domu jedynie  przerywnikiem w pracy? Czy czujemy jeszcze satysfakcję z tego, co robimy?  Zastanówmy się. Wyciągnijmy wnioski. Działajmy!