Gdy serce bije zbyt szybko - kołatanie serca

Każdy z nas doświadczył chociaż raz w życiu szybszego bicia serca. Czasami jest to reakcja na stresującą sytuację, intensywny wysiłek fizyczny lub nawet zbyt duża ilość kofeiny. Jednak, gdy kołatanie serca staje się częste, długotrwałe lub towarzyszy mu inne niepokojące objawy, może to wymagać uwagi specjalisty - kardiologa.

Robimy dobrze

robimy-dobrze

Parafrazując: naszym zadaniem jest opieka. Podopieczni często to utrudniają. Jak traktować pacjenta czy podopiecznego? Dobrze.

Dla niego bardzo często "dobrze" oznacza "zostaw mnie w spokoju", "myłem się tydzień temu, dziś nie muszę", "jadłem rano - jeszcze nie jestem głodny" itp. I gdyby poddawać się tym sugestiom - to byłoby dobrze też dla nas, bo nie robilibyśmy prawie nic.

No więc jakie ma być to dobrze? Takie, aby wszystkie potrzeby pacjenta były zaspokojone i żebyśmy nie mieli sobie nic do zarzucenia.

Do każdego człowieka podchodzimy indywidualnie. Jeśli jest to człowiek zadbany, pielęgnowany na bieżąco, ale bardzo nie chce teraz myć włosów, bo np. gorzej się czuje - to możemy mu podarować, zwłaszcza, jeśli miał myte 2 dni temu i nie ma wskazań do częstszego mycia. Darować raz - i tylko raz.

Jeżeli jednak nie można tego uniknąć - to trzeba wykazać się stanowczością. Dla niektórych  jest to łatwe:
- Pani M. - trzeba umyć głowę i nie ma zmiłuj! - po czym biorą się do roboty.

Osoby bardziej introwertyczne mogą mieć z tym problem:
- No tak, nie chce teraz, może zechce później - myślą.
A później zostaje poczucie winy, że coś nie zostało prawidłowo wykonane.

- Ale przecież ta pani jest świadoma i wie, czego chce!
I tak i nie. Pani gdy była zdrowa, nie wyobrażała sobie życia bez codziennego mycia włosów. Obecnie nasza pani jest chora. Wiele rzeczy przestało być dla niej ważne. Ogarnęło ją zniechęcenie, wpadła w depresję, silne leki zaburzają jej logiczne myślenie, mylą jej się daty, drażni ją, że ktoś robi coś za nią. Dlatego nie można jej ulegać. Przekonywać i robić to, co jest do zrobienia.
- Wiem, że panią boli, ale ja będę robić bardzo delikatnie!
- Wczoraj pani myła? O proszę, a ja mam zapisane, że trzy dni temu. Czas tak szybko leci...
- Ma pani takie ładne włosy, trzeba o nie zadbać!

Czasem pacjent chce zyskać na czasie, odwlec to, co nieuniknione - może ma nadzieję, że opiekun zapomni?
- Chcę się napić!
- Dobrze, pani będzie pić, a ja przygotuję przybory do mycia - słowo "dobrze" często ma magiczną moc.
- Przecież w łóżku się nie brudzę!
- Ma pani rację - (też magiczna formuła) - ale.... i tu tłumaczę, dlaczego leżąc w łóżku także trzeba dbać o higienę.

Międzyczasie przygotowuję to, co jest potrzebne. Nasza pani M. widzi, że tak czy owak nie uniknie mycia i poddaje się lub protestuje słownie, ale też się godzi z losem. A nawet zaczyna pomagać, żeby szybciej mieć całą procedurę za sobą.

Czyli podsumowując: drobne ustępstwo, gdy jest to możliwe - w niczym nie zaszkodzi, a nawet może pomóc. Pacjent poczuje, że jednak coś może być tak jak on chce, że ma jeszcze wolną wolę, może decydować o samym sobie.  Dla niego - to pewnego rodzaju wygrana, a kto nie lubi zwyciężać? Zadowolony - może sam zgodzić się na to, czego poprzednio tak unikał. 
- No dobrze, jutro mają przyjść goście, może jednak umyję włosy...

I tak czasem wprost, niekiedy sposobem,  osiągamy cel. Włosy zostają umyte, a pacjent zbytnio nie ucierpiał.

Wtedy możemy sobie powiedzieć, że wykonaliśmy swoje zadanie pod każdym względem dobrze!

Chętnie poznam, jakie metody na "niepokornych" podopiecznych mają inni opiekunowie!